Tmnt polska Wiki
Advertisement

Hejka wszstkim!

To tak zwane ,, Opowiadanie awaryjne " to już moje drugie opowiadanie w tym roku.  Nie gwarantuję, że opowiadanie mi wyjdzie. Akcja zaczyna się już w pierwszym rozdziale. Chyba. 

Mona- prymuska 6 klasy szkoły podstawowej, najlepsza przyjaciółka Amitie i fanka Karai.

Amitie- francuska, z kiepskimi ocenami z przedmiotów takich jak: przyroda, matematyka..., fanka April i Donatello

Rozdział I: Rzeczywistość czy fikcja?[]

Dochodziła ósma wieczorem. Mona i Amitie (emitie- z francuskiego: przyjaźń), jak zwykle siedziały razem, zapadtrzone w jasny ekran telewizora i uwięzionych w nim bohaterów, ich ulubionegon serialu ,,Wojownicze żółwie Ninja: The Super Shredder''. W tym samym czasie mama Mony, rozmawiała przez komórkę z przyjaciółką, praktycznie... o niczym. Jednak Mona jakoś nie mogła się skupić, ciągle się nad czymś zastanawiała. Niespodziewanie, jakby nad jej głową zapaliła się lampka. Do głowy przyszedł jej jakiś szalony, nadzwyczaj niebezpieczny pomysł. Chciała zejść do Poddziemnego Miasta. Jednak Amitie wolała zostać w domu. 

- Mam ci to powiedzieć po twojemu - przekonywała francuskę Mona- zerkamy, bierzemy piaskowiec i spadamy. 

- A jeśli oni istnieją?- zadrżała Amitie - A jeśli... on istnieje?

- Oubliez ca  (fr. daruj sobie ). To tylko bajka. Przestraszysz się tylko spuszczanej wody... i kolejnej pały z przyrody. Hammond nam nie odpuści i zafunduje klasie kolejną kartkówkę z rodzaji gleb na świecie, jak nie znajdziemy piaskowca. Deplacez-le! (fr. rusz się!)- rzuciła Mona, wstając. Był już wieczór. Nie można było już wychodzić, chyba że w naprawdę pilnych sprawach. Mimo to dziewczyny weszły do przedpokoju. 

- Mamo, idziemy na imprezę do Maxa!- zawołała Mona, zarzucając na siebie czarną pelerynę z kapturem. To samo uczyniła francuska. 

- Dobrze kochanie!- odkrzyknęła kobieta, wogóle nie zainteresowana późną godziną. Wszystko przez te komórki. Co się dzieje z tymi ludźmi, ja się pytam.

Bez zastanowiennia, nastolatki zarzuciły na głowy kaptury, a następnie zamknąwszy za sobą drzwi ruszyły w stronę kanalizacji ścieków. 

Dotarłszy na miejsce, Mona nie zastanawiając się szybko wślizgnęła się do studzięki, a tuż za nią wskoczyła Amitie. Było to ciemne, nieprzyjemne miejsce, w którym przydałoby się mocna latarka. Mona wyciągnęła z plecaka mapę kanałów, na którą niespodziewanie padł silny strumień światła. 

- Mona, daj sobie spokój. Wolę dostać kolejną jedynkę od Mirańczuk (czytaj: Mirawskiej), niż wpakować się w jakieś kłopoty. A po za tym nie mamy supermocy tak jak April, ani nie jesteśmy tak przebiegłe jak Karai.

- Ale nie potrzebujemy supermocy, aby gwizdnąć odrobinę piaskowca ze Podziemnego Miasta. 

- Comment je vous hais. ( Jak ja cię nienawidzę)- powiedziała z ironią, przewracając błękitnymi oczami. Minęło pół godziny. Przyjaciółki doszły właśnie do opuszczonej stacji kolejowej, pusty peron. Stanowił on jedyną drogę do ich celu. Mimo niepotrzebnych komentarzy koleżanki, Mona szła dalej. Niestety w końcu nie wytrzymała i stanęła, by uciszyć tę krytyczkę. Zaczęły się na siebie wydzierać. W pewnym momencie szyny zadrżały złowieszczo. Przestraszone dziewczyny wskoczyły na peron dla bezpieczeństwa. Jednak dragania opuszczonych torów to nie wszystko co je zdziwiło, niespodziewanie dosłownie za nimi zapaliło się zdjęcie przedstawiające jakąś kobietę.

- Aaaaaa!- pisnęła Amitie - Oni istnieją! To Shen! Shredder tu jest!

- Tais-tai (Zamknij się)!!!- wykrzyknęła Mona.

- Spadajmy stąd, Mona- jeknęła znowu francuska, cofając się. Nagle nadjechał pociąg, ciągnąc za sobą sznur wiatru. 

- Jak sobie życzysz!- odezwał się złowrogi głos, a jego właściciel wyłonił się z mgły i jednym ruchem pociągnął ze sobą Monę. Cudzoziemka nie musiała długo czekać, z czasem i ona znalazła się na blaszanym dachu, pędzącego pociągu. To byli Rahzar i Tygrysi Pazur. Oba mutanty wysunęły pazury i przyłorzyły je do szyj nastolatek. A wrzaski, wyrywki, gryzienie, kopanie Mony nic tam by nie zdziałały.

- Wypuść mnie ty stercząca kupo kości!- wykrzyknęła czarnowłosa, gdy niespodziewanie na dachu pojawili April i Casey. Obojgu nastolatków na prawdę zaskoczył widok przyjaciółek.

- Amitie?- spytali jednocześnie.

- JA TEŻ TUTAJ JESTEM RUDA!!!- wrzasnęła Mona, która już kipiała z wściekłości.

- Ty też, och- jęknął niezadowolony Jones- każdy tylko nie ty! 

W tym samym momencie na dach wskoczyli Raphael i Leonardo.

- Zostawcie je w spokoju!- rozkazał lider.

-No dobrze- uśmiechnął się Pazur, wyrzucając francuskę za burtę. 

- Amitie!- zawołamy dziewczyny. 

Na szczęście w ostatniej chwili dziewczynę uratował Donatello i wsadził szóstoklasitę do jednego z waagonów. 

Advertisement